#Offgrid
Dzisiaj mija 76 dzień naszego „roamingowego” trybu życia. Za nami bardzo dobre wspomnienia z ze słonecznego maja spędzonego w Danii oraz wyjątkowych miejsc pracy zdalnej w Norwegii. Ten dzień to także 76 cykl życia naszej pokładowej elektrowni, której zarówno wady jak i zalety mieliśmy okazję poznać podczas zróżnicowanej aury. Przed wyjazdem przyjęliśmy sobie za cel ograniczenie do minimum zależność energetyczną od wszelkich zewnętrznych źródeł dostępu do prądu czyli pełny energetyczny #offgrid. Za wyjątek określiliśmy sytuację kryzysową – uniemożliwiającą nam pracę bieżącą. Jak do tej pory przyjęte założenie nie zostało przerwane. Nasz park urządzeń elektronicznych, z których korzystamy na co dzień nie zostały zasilone ani razu od dnia wyjazdu z obcego źródła energii! W dodatku do tej pory nie odczuliśmy w żadnej chwili potrzeby podpięcia się do prądu w celu naładowania akumulatorów pokładowych, mimo iż zdarzyło się nam kilka razy spędzić noc na kempingu z opcją elektryczności w cenie.
Fenomen działania tej prostej instalacji spowodował, że postanowiliśmy się przyjrzeć dokładniej jej codziennej efektywności i poddaliśmy ją analizie. Nasza instalacja elektryczna składa się z jednego panelu fotowoltaicznego o mocy 200W, dwóch akumulatorów kwasowych 100Ah oraz zintegrowanego regulatora napięcia z terminalem LCD, który umożliwia dokładny odczyt danych. Od 12 maja do dnia dzisiejszego rejestrujemy dane co 24h. Dzisiaj już wiemy, że instalacja wygenerowała w pierwszym miesiącu analizy 11.74 kWh! To prawie 12 kWh zielonej energii, która została wykorzystana na bieżące potrzeby parku urządzeń, naładowanie głównych akumulatorów oraz nasze pozostałe dzienne potrzeby.
Nasuwa się zatem chęć porównania tego wyniku z zapotrzebowaniem na energię elektryczną w naszym poprzednim – stacjonarnym trybie życia w „bloku”, w którym to miesięczne opłaty wynosiły ponad 100.00 zł, a ilość niezbędnej energii dostarczonej wahała się w pomiędzy 60-70 kWh. Porównując te dwie wartości otrzymujemy prawie 80% mniejsze zużycie energii i satysfakcję z własnego wkładu w dekarbonizację energetyczną i uzyskiwanie zielonej energii we własnym zakresie. Warto dodać również, że nie odczuliśmy aby ta zmiana wpłynęła negatywnie w jakikolwiek sposób na pogorszenie naszego komfortu życia.
Reasumując, pierwszy miesiąc zamykamy zerowymi wydatkami na energię elektryczną oraz ponad 70% mniejszym zapotrzebowaniem na energię w porównaniu z typowym mieszkaniem. #Vanlife jednak to zdecydowanie bardziej kompaktowe podejście do codzienności. To także mniejsza ilość sprzętu RTV i AGD na codzień, do którego przyzwyczajeni jesteśmy w typowym domu.
Zdecydowanie cieszy fakt, że udało się nam ograniczyć zużycie energii poprzez zastosowanie instalacji niskonapięciowej, użycie ekonomicznych energetycznie urządzeń elektronicznych ale przede wszystkim uzyskać efekt całkowitej niezależności energetycznej.
W wolnej chwili warto przyglądnąć się bliżej swoim „słupkom” zużycia energii elektrycznej i zastanowić się czy nie dałoby się przypadkiem zoptymalizować tych parametrów?